Wyruszając na tą wyprawę bardzo wcześnie mieliśmy świadomość, że to niezwykły dzień, pomimo bardzo krótkiego snu (zrywając się z łózka o 3:30) pobiegliśmy na pociąg w stronę Warszawy... dokładniej - celem był Stadion Narodowy.
Długo czekałem na to wydarzenie... gdy pół roku wcześniej dowiedziałem si,ę że na Stadionie ma być organizowany dzień dla Jezusa, to przecierałem oczy ze zdumienia, wspominając sobie rozmowę z moim przyjacielem o tym jak takie spotkania są organizowane w Ameryce Południowej... nam się wtedy nawet o tym nie śniło. A jednak! Drugie pytanie brzmiało.. czy Stadion się zapełni?
- Był pełny po brzegi! ok 57 tysięcy ludzi, ponad 500 kapłanów w tym 20 egzorcystów, biskupi, o. Bashobora i Ten do którego wznosiliśmy ręce cały dzień - Jezus Chrystus.
Niezaprzeczalnym magnesem był niezwykle pokorny człowiek o. John Babtist Bashobora. Wygłosił 3 ponad półtoragodzinne konferencje, koncelebrował Eucharystie, oraz poprowadził wieczorem modlitwę uwielbienia
i uzdrowienia. Zafascynował mnie ten człowiek, bo od pierwszych chwil wskazywał na Chrystusa jako tego który działa, który JEST i który... kocha każdego osobiście.
"Bóg kocha Ciebie osobiście" To pierwsze zdanie, które skierował do rzeszy Polaków w naszym ojczystym języku. Mówił bardzo prosto, ale bardzo wiarygodnie! Wołał do sumieni by czytać Słowo Boże, by zawsze mieć je przy sobie... - to nasza broń przeciwko złemu! Uwidaczniał moc sakramentu Spowiedzi, Eucharystii... Co do spowiedzi.. - to był wzruszający widok.. cały dzień można było bez trudu dostrzec kolejki do kapłanów w różnych częściach stadionu... choć stoję twardo na ziemi, to nie raz łamał mi się głos. Mocny był widok tak wielu chorych, na wózkach, ślepych... którzy mieli swoje miejsce na płycie stadionu. Choć zmęczenie dawało się we znaki, było wiele momentów które dawały nam odczuć, że uczestniczym w czymś bardzo ważnym, że Jezus chce być blisko Polaków, chce być blisko każdego nas.
...co więcej że Kościół jest mocny wiarą! Co chwila o. Bashobora mówił jak Jezus ulecza kolejne osoby... z depresji, z bólów kręgosłupa, ludzi którzy chodzą o kulach, z myśli samobójczych...
ciągle uzdrawiał.. czułem się jak za czasów pierwszych Apostołów.. co więcej czułem się jak za czasów gdy Jezus chodził po ziemi, głosił zbawienie i potwierdzał to naocznymi cudami.
Nawet złe duchy były Mu posłuszne - choć to dla mnie było nowe przeżycie, jeszcze bardziej utwierdziłem się w wierze w zwycięstwo Chrystusa nad śmiercią, nad diabłem.
Na koniec dnia zeszliśmy na sam dół stadionu by być jak najbliżej ołtarza... miałem okazje przez chwile być o parę metrów od o. Bashobory, promieniował pokojem i miłością.. ludzie się do niego garneli...
a On ciągle powtarzał że jest zwykłym kapłanem.. i że to Jezus działa przez Niego!
Momenty które utkwiły mi szczególnie w pamięci?
- gdy cały stadion śpiewał Koronkę do Miłosierdzia Bożego.. i promienie słońca padały prosto na ołtarz w kształcie serca... Obok stała siostra zakonna, widziałem jej łzy.
- pokorne oczy o. Bashobory.. który pomaga tylu biednym w Afryce.. i mnie biednemu w wierze
- Komunia Święta - gdy po całym stadionie kapłani roznosili Ciało Chrystusa - przepiękny widok..
- Uwielbienie po Komunii... Stadion oszalał na punkcie Jezusa :) mali, duzi, chorzy, zdrowi... wszyscy byli w śpiewie, tańcu i oklaskach Jedno...
- Modlitwa za ludzi obok, gdy wszyscy położyli na siebie ręce i w ciszy modlili się za drugą osobę
- Radość, radość i jeszcze raz radość ludzi w okół
Chwała Panu za ten niezwykły dzień Jego panowania w naszej stolicy kraju! Chrystus Królem!
Janusz H.